Strony

wtorek, 28 czerwca 2016

Dary Anioła vs Diabelskie Maszyny Tag

Heej!!
Dzisiaj ma dla was TAG. Tag jest o DA i DM,
ponieważ jak wiecie (lub nie wiecie) uwielbiam
twórczość Cassandry Clare. Aktualnie jestem po przeczytaniu 2 części DM i mam w sobie tyle emocji, że na blogu nie mogło zabraknąć tego TAGU.

Wiec może bez zbędnego gadania przejdźmy do pytań:


1. Ulubiona główna bohaterka- Clary/Tessa
I tutaj muszę stwierdzić, że po przeczytaniu 2 części DM wybieram Tessę. Naprawdę ją polubiłam i wydaje mi się ona bardziej rozważniejsza niż Clary. Ale Clary oczywiście też bardzo lubię!!

2. Ulubiony Herondale- Jace/Will
Ojej... Jak mogło powstać takie pytanie?? Nie mogę się zdecydować... Herondale to Herondale, jak można ich nie kochać jednocześnie???

3. Ulubiony trójkąt miłosny- Tessa, Jem, Will/Clary, Simon, Jace
No przecież, że Tessa, Jem i Will... W DA od początku Clary miała być z Jace'em, a w DM dalej nie mogę się zdecydować, bo... No, nie mogę. Oni oby dwoje są cudowni <333

4. Który lepszy czarny charakter- Sebastian/Mortmain
Kurczę nie ma innej opcji- Sebastian. Już wspominałam, że uwielbiam go jako czarny charakter <3


5. Która armia lepsza- The Dark Army/The Clockwork Army
Nie wiem, oby dwie musiały strasznie wyglądać...

6. Który lepszy pierwszy tom- Miasto Kości/ Mechaniczny Anioł
Chyba jednak wolę Mechanicznego Anioła ;)

7. Które lepsze miejsce akcji-  Instytut Nowojorski/Instytut Londyński
Może Instytut Nowojorski, a może Londyński. Nie mogę się zdecydować. Ale jednak miałam takie odczucie, że w Londyńskim był lepszy klimat xD.

8. Która lepsza ostatnia część- Miasto Niebiańskiego Ognia/ Mechaniczna księżniczka
Nie czytałam jeszcze Mechanicznej Księżniczki, więc w tej kwestii nie mogę się wypowiedzieć.

9. Który lepszy epilog?
Nie wiem, ponieważ tak jak wspomniałam nie czytałam jeszcze Mechanicznej Księżniczki.

I tym pytaniem zakończymy dzisiejszy TAG. Jeśli wam się spodobał to odsyłam do komentowania i wyrażania własnych opinii dotyczących DM i DA.
A jeżeli chcecie zrobić ten TAG to zapraszam :)



 












czwartek, 23 czerwca 2016

Kto czyta książki, żyje podwójnie <3

Często spotykamy się ze stwierdzeniem: Po co czytać? Przecież czytanie nic nam nie daje, jest nudne... (Przyznam się, że niestety też tak kiedyś uważałam, ale na szczęście już tak nie jest i jestem z tego powodu bardzo zadowolona :))
Teraz każdego, kto tak mówi próbuje zachęcić do czytania, dając mu argumenty, że jednak czytanie to... Niesamowite uczucie i wspaniałe emocje które mu towarzyszą.

A dzisiaj chciałbym przedstawiać wam kilka faktów na temat czytania:
1. Czytanie wzbogaca słownictwo.
2. Rozwija wyobraźnię
3. W trakcie można się zrelaksować i odprężyć
4. Dostarcza wiedzy i informacji
5. Książki są dobrym tematem do rozmów.
6. Rozwija umiejętności pisania.
7. Ćwiczy koncentrację i skupienie
8. Wprowadza do nieznanego, fantastycznego świata.
I ostatnie zawsze ten, kto czyta będzie miał przewagę nad tym, który ogląda telewizję.
Dzisiaj był króciutki wpis, ale jakoś nie miałam pomysłu i weny żeby coś napisać. Mam nadzieję, ze się spodobał :***

sobota, 18 czerwca 2016

Recenzja książki "Życie, które znaleźliśmy"

Heej!
Dzisiaj kolejna, zapowiedziana recenzja.
Recenzja książki "Życie które znaleźliśmy" Susan Beth Pfeffer.


AUTOR: Susan Beth Pfeffer

WYDAWNICTWO: Jaguar
TYTUŁ ORYGINAŁU: Live as we knew it
DATA WYDANIA: 22 lutego 2012r.
LICZBA STRON: 340
GATUNEK: science- fiction, dystopia


Po zderzeniu asteroidy z księżycem już nic nie będzie takie samo.
Gigantyczne fale tsunami.
Trzęsienia ziemi.
Wybuchy wulkanów.
A to dopiero początek.


Miranda ma 16 lat. Mieszka w Pensylwanii. Żyje zwyczajnym życiem. Opisuje je w dzienniku. Dzień po dniu. Wzloty i upadki. Szkoła, rodzina, przyjaźń, miłość.

Koniec. Trudno uwierzyć w koniec świata.

Gdy meteoryt uderza w powierzchnię Księżyca, Ziemia boleśnie odczuwa skutki niewielkiej w skali kosmicznej katastrofy. Pogoda staje się nieprzewidywalna. Trzęsienia ziemi niszczą miasta, fale tsunami zalewają wybrzeża.... Nie ma elektryczności, komputerów, komunikacji, jedzenia. Wreszcie, zasnute wulkanicznym dymem niebo, okrywa świat całunem ciemności.

Niedługo nadejdzie zima – bezlitosna, mroźna, arktyczna zima. Miranda wraz z matką i dwoma braćmi będzie musiała przetrwać ją bez tego, co wszyscy uznawali dotąd za oczywiste. I, nawet wobec braku perspektyw, zachować nadzieję.


Książka opowiada o 16-letniej Mirandzie Evans, która wraz z rodziną wiedzieć zwyczajne życie.
Do czasu...

Pewnego dnia cały świat dowiaduje się, że w Księżyc uderzy asteroida. Ta wiadomość przerodziła się w sensację i wszyscy czekają na to wydarzenie.
Skutkiem uderzenia asteroidy są kataklizmy na całym świecie.
Brak prądu, wielkie fale tsunami, wybuchy wulkanów... Miranda wie, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo jak dotychczas.

Powieść zauroczyła mnie pod wieloma względami... Przede wszystkim była BARDZO realistyczna. Nie było żadnych kosmitów, czy innych nadprzyrodzonych stworzeń, które występują przeważnie w książkach science-fiction. I to mnie właśnie urzekło.

Mamy przedstawiony tutaj świat, który możemy ujrzeć za parę, kilkanaście czy kilkaset lat. Zmagania ludzkości ze wszystkimi trudnościami.

Życie Mriandy zmieniło się diametralnie. Z dnia na dzień musi zmierzać się z kolejnymi problemami. Na kartach powieści widzimy jak zmienia się jej psychika, jakie towarzyszą jej uczucia.

Czasami czytając te książkę tak oderwlałam się od rzeczywistości, ze zupełnie zapomniałam w jakim świecie żyje. 

Historia opisana w tej powieści jest w formie pamiętnika, co moim zdaniem pasowało do tego typu książki.
Cała historia dzieje się w przeciągu roku. Co dla jednych może wydawać się bardzo długim czasem, a dla drugich bardzo krótkim.

Jest to na pewno Książka, która pozwala się oderwać od rzeczywistości, "odmóżdżacz". Autorka posługuje się prostym i zrozumiałym językiem. Bardzo szybko się ją 
czyta i nawet nie wiem kiedy ja skończyłam...

Jedyne, na co byłam zła to była wiadomość o tym, ze drugą część nie została wydana w j. Polskim... :((

OCENA: 5/6




Facebook
Instagram

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Recenzja książki pt. Tu i teraz

Heej!!

Dzisiaj przychodzę do was z niezbyt pozytywną recenzją.
Przejdę od razu do rzeczy...
Otóż chodzi o książkę "Tu i teraz" Ann Brashares...

TYTUŁ: Tu i taraz
AUTOR: Ann Brashares
DATA WYDANIA: 13 stycznia 2016r.
LICZBA STRON: 284 
TYTUŁ ORYGINAŁU: The here are now
GATUNEK: dystopia, fantasy, science fiction

Jest 2014 rok. Cztery lata temu szesnastoletnia dziś Prenna James wyemigrowała do Nowego Jorku, w którym nadal czuje się obco. Problem polega na tym, że dziewczyna nie przybyła z innego kraju – przybyła z przyszłości, w której ludzkość została zdziesiątkowana z powodu roznoszonej przez komary zarazy, a świat, który znamy, legł w gruzach. Ucieczka w przeszłość była jedyną szansą ocalenia dla tych, którzy przeżyli. Wszyscy muszą absolutnie podporządkować się dobru społeczności i ściśle przestrzegać reguł. Nawiązywanie bliskich relacji z „tubylcami” jest zakazane. Tylko co zrobić, kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny chłopak, Ethan Jarves?
Dzieli ich kilkadziesiąt lat, łączy uczucie. We dwoje są zdolni odmienić bieg historii. Ale czy będą w stanie to zrobić?


Wiele osób u których czytałam recenzję tej książki bardzo się nią zachwycały, ale ja chyba jestem inna... 
W ogóle nie podobała mi się ta powieść. W ogóle. Nawet nie przeczytałam jej do końca. Skończyłam w połowie i postanowiłam dalej nie czytać. Bo co to za przyjemność czytać książkę, która jest nudna. 
Co do książek prawie zawsze potrafię wyznaczyć jakiś plus i są tutaj dwa.
OPIS. Opis fabuły był naprawdę obiecujący.Bardzo mi się spodobał i miałam nadzieję, że natrafiłam na godną uwagi książkę. Dlatego zresztą sięgnęłam po ta pozycję. Ale jednak bardzo się zawiodłam. 
I jeszcze okładka, jest cudowna <33

Oto moje minusy:
1. Nie było charakterystyki bohaterów, trudno jest sobie kogoś wyobrazić, jeśli się nie wie jak wygląda... Ani jakie ma cechy.
2. Książka powinna być bardziej rozbudowana... Mogłaby być dłuższa lub podzielona na 2, 3 części i autorka mogłaby wtedy pododawać trochę wątków i historia od razu przybrałaby wartkiej akcji. Czasami miałam takie odczucie ze autorka miała do dyspozycji tylko 280 stron i tam wszystko miała wcisnąć.
3. Czasami nie wiedziałam co się dzieje, do czego autorka zmierza.
4. Dialogi były bardzo krótkie... A powinny być dłuższe. Bo chyba rozmowa nie może się kończyć po 2 zdaniach, kiedy temat się rozwija ...
5. Narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym. Ok, lubię takie książki. Nadaje to im wtedy dynamiki. Ale... W tym przypadku mnie to wkurzało. I jeszcze styl pisania autorki... Bardzo mi nie dopowiadał, nie mogłam się jakoś do niego przekonać.
6. Tekstu było za mało, czasami czułam niedosyt.

I to były wszystkie minusy jakie przyszły mi do głowy... Jest ich dosyć sporo. Trochę ponarzekałam, więc jeżeli wam się ta książka podobała, nie znienawidźcie mnie. Haha. Są gusta i guściki. Czasami trzeba trochę "wyrzyć" się na książce.

Wiem, że już więcej nie sięgnę po tę książkę, ani nie zamierzam jej kończyć, bo chyba bym zasnęła. Może koniec historii był bardziej wciągający?? Nie wiem, ale wiem że połowa wcale nie przypadła mi do gustu.



OCENA: 2/6

Niebawem na blogu: Recenzja książki " Życie które znaleźliśmy " 

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.