piątek, 23 grudnia 2016

Niespodzianka, czyli krótka opinia o "Maybe Not"

Niespodzianka!!
Jak wspominałam w poprzednim poście, nie miałam zamiaru nic więcej pisać, ale pomyślałam, że Was nieco zaskoczę.
Tak więc przechodząc do sedna, nie będzie to recenzja, a raczej poprostu krótka opinia, o czym?
Jak pewnie możecie sie domyślić po tytule o "Maybe Not", czyli Novelki połączonej z "Maybe Someday", której rezenzje pisałam niedawno. Tak mnie jakoś wzięło i przeczytałam tą historię. I wiecie co?
Nie żałuję. Jest to na pewno świetny dodatek, który możecie przeczytać. Mnie osobiście bardzo ucieszyła wiadomość, że Hoover nie zostawiła tak bez niczego pobocznych bohaterów właśnie tej książki, a mianowicie chodzi Warrena i Bidget. Którzy są wspaniali tak nawiasem mówiąc.
Tytuł: Maybe Not
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Atria Books
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 129
Oryginalny opis:
When Warren has the opportunity to live with a female roommate, he instantly agrees. It could be an exciting change.
Or maybe not.
Especially when that roommate is the cold and seemingly calculating Bridgette. Tensions run high and tempers flare as the two can hardly stand to be in the same room together. But Warren has a theory about Bridgette: anyone who can hate with that much passion should also have the capability to love with that much passion. And he wants to be the one to test this theory.
Will Bridgette find it in herself to warm her heart to Warren and finally learn to love?
Maybe.
Maybe not.
Warren to przyjeciel Ridga, który jest równocześnie jego współlokatorem. Razem z nimi mieszka jeszcze Brennan , czyli młodszy brat Ridga. Do tej pory mieszkali raze we trójkę, w męskim  gronie, a Warrenowi to w zupełności wystarczało, lecz pewnego dnia w dość śmiesznych okolicznościach, Warren dowiaduje się, że Brannan znalazł dla nich współlokatorke. Co gorsza, Warrenowi to wcale nie odpowiada, jednak dziewczyna jest bardzo pociągająca...  ich kontakt jest dość... specyficzny. A poczucie humoru Warrena plus cięty język Bridget, to niezłe i bardzo zabawne połączenie. Przynajmniej dla czytelnika, gdy już od początku zaczyna się śmiać.
Nie traktowałam tego zbyt poważnie, bo to jednak nie chodzi o to. Wiodącą książką jest Maybe Someday i tego sie trzymajmy. Ale nie ukrywam, że bardzo mnie zaciekawiła. Chociażby z tego względu, że polubiłam Warrena . Tak jak wspominałam książka na każdym kroku mnie rozweselała.
"Jedyna różnica między zakochiwaniem się, a kochaniem jest taka, że twoje serce już wie,
co czujesz, ale twój umysł jest zbyt uparty, by to przyznać."
Myślę, ze to naprawdę godny uwagi dodatek, jeśli macie już za sobą Maybe Someday. Czyta się naprawdę szybko, także jeden wieczór i skończycie. Niezobiązująca, lekka i przyjemna. Tak właśnie można ją opisać i jeszcze czasem bawi do łez.
"Myślę, że najpierw trzeba być kochaną, żeby wiedzieć, jak kochać."
To by było wszystko, mam nadzieję, że wam również się spodoba, nie będę jej oceniać, bo tak naprawdę nie biorę jej aż aż tak na poważnie, a to co teraz pisze to nawet recenzją nie można nazwać...
"She's so confusing. She's so frustrating. She's so damn unpredictable. She's nothing I've ever wanted in a girl. And absolutely everything I need."
Czekajcie na podsumowanie, które zaczyna sie już 1 stycznia i was również zapraszam do wzięcia udziału, także nie powstaje mi nic innego niż życzyć miłego dnia :) i cudownych Świąt Bożego Narodzenia :D
UDOSTĘPNIJ TEN POST

2 komentarze :

Polecam Goodbook pisze...

Jestem źle nastawiona do tej autorki. Zresztą czytałam kilka negatywnych opinii o jej książkach i sama przejechałam się na Losing Hope. Dlatego nie wiem co myśleć.
pozdrawiam i zapraszam na świąteczny konkurs, do wygrania moja książka, każdy ma szansę :) http://polecam-goodbook.blogspot.com/2016/12/swiateczny-konkurs-wygraj-365-dni.html

Ambitna czytelniczka pisze...

Ale może warto dać Hoover drugą szansę? Może akurat ci sie spodoba inną jej książka? Jak np. Maybe Someday :D.

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.